Klub Literacki
"Wiatrak"
w Heerlen - Holandia









Flag Counter




BOLESŁAW ZAJA - Jego narodzinom towarzyszyły pomruki czarnego nieba zwiastującego początek wszelkiego zła - druga wojna światowa.
Otwierał oczy w matczynym objęciu w biednym szarym domu na szarej ulicy w szarym przemysłowym mieście. Rodzice z szeregu prostych ludzi, budujących nowe powojenne życie.
Była jeszcze POLSKA i był skrawek śląskiej ziemi, ziemi która jak nic na święcie stalą się dla niego świętością ponad wszystko.
Naukę zaczął w szkole podstawowej, niemieckiej-okupacja.
Dzieciństwo, to pasmo prostych nieszczęść - towarzyszył mu głód.
Ojca nie znał, zginał jak wielu Ślązaków w niemieckim mundurze, gdzieś pod Moskwą.
Matka była robotnicą w zajadach hutniczych, obok niego rosła jego siora Elżbieta.
Pracę zawodową rozpoczął w wieku 16 lat, po skończeniu zasadniczej szkoły zawodowej, stał się ślusarzem - monterem silników okrętowych.
Awansował, gdy udało mu się uzyskać tytuł technika o specjalizacji „spawalnictwo”. Zaczął swoje życie w biurze technologicznym.
Za namową swojej dziewczyny z którą przeszedł przez życie w stanie małżeńskim 60 lat rozpoczął studia politechniczne. Naukę przerwało mu bycie w czynnej służbie wojskowej w charakterze mechanika samolotu bojowego. Był to dla niego piękny okres bywania z książką z którą mało się spotykał. Przez 3 letni okres służby poznał z książek historię Rosji, Anglii, Francji i kontynentów. Połknął bakcyla książki.
Zaczął pracować w biurze projektów, w których znalazł swoje życiowe pasje. Zaczął publikować artykuły techniczne. Przez 4 czteroletnią kadencję zasiadał w radzie programowej pisma technicznego „Ochrona Przed Korozją”, gdzie nieprzerwanie publikował artykuły techniczne i naukowe. Praca, którą wykonywał stalą się jego pasją. Był technologiem do spraw antykorozyjnych, konstruktorem urządzeń wspomagającymi zabezpieczeniu przeciw korozji.
Wyróżniony został i wciągnięty do ekipy projektujący i budujący najwyższy maszt radiowy w Europie (625 metrów). Za sobą pozostawił wiele pięknych stanowisk roboczych w wielu krajach : Indie, Japonia, Irak, Bułgaria i sąsiadów z Polską.
Przez wiele lat z pod jego pióra wychodziły słowa zimne techniczne. Spróbował jednak później wejść między kwiaty, przyrodę i świat pięknych kobiet - z sukcesem. Im do dziś poświęca swoje uczucia i myśli, wynosi ponad czas piękno, kobiety i ich czar.
Jest wdowcem, samodzielnie kieruje życiem swoim i najbliższej rodziny (córka, zięć , wnukowie ).
Jest wolny w słowach, czemu dał upust wydając dwie książki, 200 stronicowe z poezją oraz na Beju 2.500 wierszy - wszystkie dla autora przeurocze.

Bolesław Zaja przyjęty został do KLW 17 czerwca 2021 r.


Nad mogiłą mojego teścia

Nie zgubiłem ciebie w bezkresie codziennych zdarzeń
Zostawiłeś mi złoty okruch twej niezłomnej duszy
Abym mógł cię ujrzeć w zamknięty kwiat dobroci
W tajemniczym półmroku cmentarnej nocy

Nie kryłeś przede mną rodzicielskich uczuć
Szliśmy do wierzby płaczącej, młodzi, śliczni
Czarne wrony i kruki zdradzają miejsce by współczuć
Nie ma twych oczu mogiła przykryta liśćmi

Tysiące płomyków, jasny dywan pośród drzew starych
Cicho snują się cienie pomiędzy nagrobkami
Będziemy tu nad brzegiem czekać i nadzieje snuć
Aż dobije do niebieskiego brzegu nasza łódź

Zaduma, myśli, odszedłeś już poza krąg mojego świata
Odszedłeś od nas już na cale wieki, na cale lata
Wspomnienia ciągłe dręczą mnie i trwożą me sumienie
Czy byłem dobrym zięciem, byłem twoim istnieniem

Szliśmy oboje jak pielgrzymi jak cichy prosty lud
Nie lgnęliśmy nigdy przed innymi ku ziemi
Wszak w głębi naszych dusz mieliśmy imiona swe
Byłeś mi ojcem, prorokiem, pocieszałeś mnie

Dusza wiecznych skarbów szuka, mało ceni ziemię
Nigdy nie była zła twoja w przestrogach nauka
Oboje wkładaliśmy wzajemnie sobie nadzieję
Wiedzieliśmy że nasza przyjaźń się nie rozwieje

Kiedy ranne zorze wstają i ulata z powiek sen
Troski w dusze się wkradają których pełen padół ten
Nasz powszechny chleb skraplała słodka i gorzka łza
Piękne było z tobą życie, piękne każdego dnia

Wszystko mija na tym boskim pięknym świecie
Czas jak wartki potok znoje i radości niesie
Życie w pięknie z nami szło, świat nas nęcił wielce
Pokochałem ciebie teściu i twoje dobre serce

Spoglądam dziś samotnie, na porządek świata
Kiedyś godności wszystkie złożyć trza
Bo marność życia coraz bardziej nas oplata
Mój wiek przeżyty, sam widzę jak go zżera rdza

W ciszy modlitwy ma refleksja na marność świata
Każdy dzień traci młodość, zwyczajnie uciekają lata
Tam w górze nad gwiazdami przecudny rajski łan
Ze swymi rozłogami, pewnie duszyczko masz dobrze tam

Dopalają się ostatnie ogniki, pustoszeją w ciemności
Czas ostatniej modlitwy, za spokój duszy w czystości
Skończona twoja teściu praca, pielgrzymki nadszedł kres
Wracam do swego domu, w oczach mam pełno łez

Autor: slonzok




Wiersz

A dokąd ma frunąć mój wiersz
Słany pozdrowieniem szeroką dłonią
kiedy w głąb, wzdłuż i wszerz
wszystkie drogi się
przed prostactwem bronią

A jaki ładunek słów
pod skrzydłami na wiatr ma ponieść
Bo wiersze są namiotem, gdy nadbiega wicher
Ich wnętrze trwa spokojnie, bezpieczne i ciche
Jakbyś dzieckiem zasypiał na matczynym łonem

Zechciej w moje strofy wstąpić , podziel się pogodą
Tu jest cisza i pokarm dla twojego głodu
Moje słowa wyciągnięte jako z chlebem dłonie
W nich najpiękniejsze uczucie przyjaźnią płonie

Pobrzękują moje słowa cichym dźwiękiem
Pragną chwilą zagrzmieć głośnym werblem
By słyszane biegły ponad widnokrąg jasny
Dobiegły do ciebie i nigdy nie zgasły

Autor: slonzok
Bolesław Zaja